Koniec nagród Partii Prezesów
Połowa roku to czas podsumowań roku minionego, również w samorządach. To czas rozliczeń i bilansów spółek oraz jednostek organizacyjnych należących do miasta. To także często czas przyznawania nagród ludziom, którzy otrzymują za swoją pracę niemałe wynagrodzenie, a także trzynaste pensje z pieniędzy podatników.
Sowite wynagradzanie pewnych osób w bolesławieckim samorządzie stało się normą wynikającą… no właśnie z czego? i względem kogo? Pisałem i mówiłem już kiedyś o tym, że prezydent, w mojej opinii, stał się już zakładnikiem układu, który musi karmić, aby się utrzymać. Smutna teoria i trudna do przyjęcia, ale utwierdza mnie w niej m.in. fakt, że właśnie dyrektorka BOK MCC otrzymała blisko 10 tys. zł nagrody za osiągnięcia w roku 2017… Zaglądam do sprawozdania finansowego tej jednostki za rok ubiegły i widzę stratę -412 306,96 zł. Spora strata utrzymuje się już od kilku lat, mimo, że BOK aktualnie nie prowadzi żadnej inwestycji. I tak sobie myślę, kurczę, za co? Panie prezydencie!
Hojne nagrody, mimo bardzo wysokich pensji, otrzymują prezesi spółek należących do miasta i szefowie innych zakładów budżetowych, które często dublują się w swoich działalnościach. Tych spółek i innych jednostek jest zbyt dużo. Czas z tym skończyć i to się skończy. Zbyt wielu jest politycznych prezesów, rad nadzorczych, dyrektorów i wszelkiej maści członków wspomnianej partii w nich pracujących z ich rodzinami włącznie. Dlaczego jest ich tak dużo? Bo wszyscy oni muszą pracować na sukces swojego pracodawcy, bo siedzą w polityce. Im ich więcej, tym lepiej, tyle że nie dla podatnika. Zadaję też sobie pytanie, czy nagrody te pozostają bez wpływu na wysokość funduszu komitetu wyborczego? …Chciałbym w to wierzyć.
W jednym z ostatnich wywiadów prezydent, a także jego tuba propagandowa straszyli, że jeśli przyjdzie nowy prezydent, to pozwalnia wielu urzędników. Po co i dlaczego taki przekaz? Nietrudno się domyślić. W korporacji samorządowej pracuje ponad 1000 osób, osób które mają rodziny, partnerów, bliskich, itp. Ostatecznie jest to rzesza kilku tysięcy osób zainteresowanych. Prezydent pokazuje im zatem, że jest o co powalczyć. Ale przekaz kogo i kiedy nowy prezydent miałyby zwalniać sprecyzowany nie został. Blady strach miał paść na jak największą liczbę urzędników i pracowników samorządowych, czy padł? Otóż nie, panie prezydencie, nie padł. Znam wielu z tych ludzi i swoją pracę wykonują profesjonalnie, bez angażowania się w układ. Po prostu są fachowcami i to często niedocenianymi, bo stronią od polityki i lizusostwa. Trudno mi nawet sobie wyobrazić sytuację, w której nowy prezydent na wejściu zwalnia ludzi, którzy w swojej pracy są ekspertami. Bez względu na to, czy to jest młodszy referent, czy naczelnik wydziału, dyrektor, a nawet prezes. Proszę ich nie straszyć.
Zmiany i szukanie oszczędności, o których piszę, dotyczą likwidacji partii prezesów, która przybrała potężne rozmiary. Chcę odejść od tych nagród na wyrost, od sytuacji, w której radny pracuje na wysokim stanowisku w miejskiej jednostce. O radnych powiatu, którzy są prezesami w miejskich spółkach i jednostkach. Mówię to wszystkim kandydatom na radnych z ramienia Impulsu Miasta. Musimy przywrócić godność Radzie Miasta, która stała się bezwolna. Przekonanie do swoich racji wśród radnych chciałbym zbudować na innych zasadach – na zasadach rozumu i argumentu, a nie kolesiostwa i zależności służbowych, bo radnym, których mieszkańcy obdarzyli zaufaniem, szacunek się należy.
Bo… „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.” A.E.
LUBIĄ NAS
ma Pan zupełną rację, w Bolesławcu stworzony został układ, w którym tylko tym na samej górze jest dobrze, większość pracowników urzędów podległych prezydentowi, tych na dole ma już też tego serdecznie dość, pracują pod presją, kierownictwo często w krótkich odstępach czasu zmienia zdanie dot. tej samej sprawy, wykonują dwa razy tę samą pracę,są lekceważeni przez przełożonych, traktowani jako niemyślące małpy, które ślepo mają wykonywać nawet najbardziej bezsensowne polecenia kierownictwa, a przecież większość z tych ludzi to osoby wykształcone, nierzadko mające większe kompetencje niż ich przełożeni
I to m.in. chcemy zmienić. Pora docenić niedocenianych, uwolnić ścieżki rozwoju blokowane przez członków partii prezesów i dać szansę zdolnym, bez koneksji. Pozdrawiam